piątek, 19 czerwca 2015

15. Jest za wcześnie.

- Marcin? 
- Weronika? Juź myślałem że cię nigdy nie odnajdę w tym mieście. Gdy tylko się dowiedziałem co ta fiona ci naopowiadała to wsiadłem w samolot i jak najszybciej znalazłem się tutaj. Juź od dobrych pary dni cię szukam, Ronitko moja kochana to wszytko była bzdura wyssana z paca tej wywłoki. Uwierz mi ja bym cię nigdy nie oszukał a tym bardziej zdradził za mocno cię kocham. Jesteś dla mnie jak woda na pustyni, jak powietrze, bez którego nie mógłbym żyć. Błagam cię na kolanach - po tych słowach uklęknął przed czerwonowłosą i jej przyjaciółką stojącą z tyłu - wróć do mnie kochana. Nie potrafię bez ciebie żyć jesteś jak narkotyk, który kusi potem wciąga a na koniec uzależnia i nie da się bez niego żyć. Te kilka dni po przebudzeniu kiedy nie było cię przy mnie było dla mnie koszmarem. Nie wiedziałem gdzie cię szukać. Od Karoliny dowiedziałem się że to twoje ulubione miasto więc postanowiłem cię tu poszukać. - po chwili przerwy spytał - Kochanie powiesz coś cy będziesz tak milczeć? 
- Jaaa.... To dla mnie za wcześnie muszę to przemyśleć. Tu jest mój to znaczy adres Sary u niej teraz mieszkam. Przyjdź jutro to porozmawiamy na spokojnie. - po tych słowach obie z przyjaciółką udały się w stronę mieszkania brunetki. 
- Kochana, pomyśl o waszym dziecku, chcesz żeby wychowywało się w połowicznej rodzinie? Ja coś o tym wiem bo miałam tylko brata. Teraz nie jesteście wy ważni tylko ta mała istotka rosnąca w twoim brzuszku. Co ja ci będę o tym mówić sama doskonale wiesz jak to jest bo kiedyś wspominałaś że też wychowywała cię tylko mama i siostra. Więc czy nie lepiej byłoby mu przebaczyć dla dobra tego malca? Przemyśl to do jutrzejszego spotkania z nim i wierze że jakiej decyzji byś nie podjęła on jeśli naprawdę cię kocha zaakceptuje wszystko. - z pełną wątpliwości Roną właśnie rozmowę telefoniczną skończyła Ola. Czerwonowłosa całą noc miała w głowie słowa przyjaciółki. Wiedziała jak to jest mieć ,,ojca od święta'', nie chciała takiego losu dla swojego dziecka. Ale czy miała aż tyle zaufania do Marcina aby dać mu kolejną szansę? Po długich rozmyślaniach podjęła decyzje która zawaźy nie tylko ja jej dalszym losie ale i teź tej małej istotki pod jej sercem. Ale czy ta decyzja okaźe się słuszna? To pokaźe czas.


- Wybacz mi kochanie, to był jeden jedyny raz. Juź więcej tego nie zrobię przysięgam, ona nic dla mnie nie znaczy. - tymi słowami przed Karoliną właśnie tłumaczył się Filip. Właśnie 2 godziny temu pod jej domem zjawił się blondyn z wielkim bukietem stokrotek i megafonem wykrzykując na całą okolicę źe chce się zobaczyć i porozmawiać z czarnulką. Po półtorej godziny wysłuchiwań krzyków chłopaka dziewczyna zgodział się na chwilę rozmowy w której jak pisałam wcześniej tłumaczył się ze swojego karygodnego
zachowania wobec Karoliny - Ona mnie zmusiła do tego, to jej wina ja byłem pijany musisz mi uwierzyć. Ja ci przysięgam nigdy cię juź nie zdradze ani nie skrzywdzę. Cale źycie będę cię nosił na rękach tylko wybacz mi kwiatuszku mój najukochańszy. Wyjdziesz za mnie? - spytał wyjmując zza pleców małe czerwone pudełeczko z którego po chwili wyjął mały, złoty pierścionek zaręczynowy.
- No chyba ci słońce przygrzało, myślisz źe po tym wszystkim co mi zrobiłeś ja po tych uschniętych badylach i jakimś tanim kółku na palec ci wybacze. Jeśli chcesz źebym ci wybaczyła musisz odbyć pokutę.
- Słońce ja zrobię dla ciebie wszystko tylko powiedz tymi swoimi słodkimi ustkami co mam zrobić.
- Więc musisz......




Na zegarze właśnie dochodziła godzina 18-ta gdy czerwonowłosa usłyszała ciche pukanie do drzwi. Wiedziała źe przyszedł, więc lekko drrzącymi rękoma poprawiła niebieską sukienkę przed kolano , którą załoźyła specjalnie na tą okazję. Wiedziała ze od tego jaki  będzie przebieg tej rozmowy będzie zaleźeć ich dalsza przyszłość jej i ich dziecka. Właśnie miała zamiar mu o tym powiedzieć lecz bała się jego reakcji. Czy będzie na tyle dojrzały i wykarze się rozsądkiem i się nimi zaopiekuje czy postąpi wręcz przeciwnie - zachowa się jak rozpuszczony dzieciak i ucieknie od odpowiedzialności. Pełna obaw otworzyła drzwi mieszkania koleźanki. Marcin ubrany w szary podkoszulek i ciemne jeansy stał oparty o futrynę drzwi.
- Cześć. - odezwał się pierwszy i zaczarował ją swym uśmiechem który od samego początku uwielbiała.
- Witaj, wchodź. Salon jest prosto i drzwiami na lewo. - pokierowała bruneta do jednego z pokoi. - Usiądź, chcesz herbatę czy kawę?
- Soku pomarańczowego jeśli moźna.- chwilę potem Rona stanęła w dzwiach salonu niosąc w rękach dwie szklanki z pomarańczowym napojem. - Więc przemyślałaś moje słowa z wczoraj?
- Tak, myślałam nad tym długo i zdecydowałam nie owijając w bawełnę, Marcin wiem źe to co za chwilę ci powiem moźe okazać się dla ciebie szokiem ale wiedz źe dla mnie teź jest to nie łatwe. Więc Marcin..... zostaniesz ojcem, ja jestem w ciąźy. - na te słowa chłopak pobladł i nie odzywał się słowem. Dla dziewczyny był juź to znak źe moźe ją opuścić i zostawić samą. Jednak postanowiła zaryzykować. - Prosze, powedz coś wykrzycz swoje uczucia tylko nie milcz. Do cholery daj mi jakiś znak. - z jej oczu powoli wylatywały łzy.
- Od zawsze chciałem mieć dziecko z kobietą którą kocham, z kobietą którą spędzę resztę źycia, od samego początku się w tobie zakochałem i wiedziałem źe to ty jesteś tą jedyną. Kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę!!! - ostatnie słowa wykrzyczał jak najgłośniej tylko mógł, wstał z fotela, podbiegł do Rony biorąc ją na ręce i biegał z nią po całym salonie krzycząc jak bardzo jest szczęśliwy. Dziewczynie teź ulżyło była przygotowana do odrzucenia ze strony chłopaka a tu taka niespodzianka. 
- Czyli to oznacza źe nas nie zostawisz?
- Nigdy kochanie, kocham cie, kocham cie, kocham cie!!! - krzyczał w kółko cały czas ściskając i całując czerwonowłosą. Gdy emocje troche opadły oboje usiedli na kanapie obok siebie. - Wiadomo juź czy będzie to chłopiec czy dziewczynka?
-Jest jeszcze za wcześnie ale to juź niedługo. Kochanie a co będzie dalej?
- No jak to co? Zabiorę was do naszego miasta, tam gdzie się pierwszy raz poznaliśmy i jeśli się zgodzisz to weźmiemy ślub. A no tak właśnie. - z tylniej kieszeni jeansów wyciągnął czarne pudełeczko a z niego mały pierścionek - Wyjdziesz za mnie słońce?
- Oczywiście źe tak, ale zw ślubem poczekamu do narodzin dziecka, bo juź niedługo się roztyję i nie wejdę w źadną suknię ślubną. - powiedziała czerwonowłosa wkładając na palec pierścionek zaręczynowy.
- Nie jesteś wcale gruba, tylko masz kobiece kształty.
- Ani słowa więcej bo cię palne. A teraz choć bo mam dla nas kolację.
- Juź biegnę kochanie.




No i to juź prawie ostatni rozdział. Niedługo dodam teź ostatni rozdział i epilog. Mam juź nowe opowiadanie prawie napisane ale dopracowuję końcówkę. Tak więc do następnego! :D

1 komentarz:

  1. ciesze się że Marcin zareagował tak na wiadomość o dziecku oby byli teraz szczęśliwi :)

    OdpowiedzUsuń