Minęło kilka tygodni od wyjazdy Rony do Francji. Dziewczyna zatrzymała się u swojej dawnej przyjaciółki z liceum - Sary. Była to niska ciemna blond dziewczyna o kręconych włosach i ciemnawej cerze:
Na zegarze czerwonowłosej właśnie wybiła godzina 10-ta. Budzik zaczął podskakiwać jak małe dziecko na piłce. Leniwie wyciągnęła rękę spod cieplutkiej pościeli i wyłączyła brzęczące urządzenie:
- Weronika śniadanie!!! - z kuchni dało się usłyszeć głośny krzyk Sary - Wstawaj albo sama sobie będziesz robić! - to był szantaż przynajmniej tak wyglądało to z punktu widzenia Rony. Perspektywa robienia samej sobie śniadania przerażała ją. Nigdy nie była w tej dziedzinie życia dobra, więc nie czekając dłużej wstała z przytulnego legowiska, zarzuciła na ramiona szlafrok który wisiał na krześle koło łózka i skierowała się w stronę kuchni.
- Znowu naleśniki? - spytała z grymasem na twarzy czerwonowłosa.
- Jak nie pasuje to możesz sama coś innego ugotować mi się nie chce. - podsumowała niezadowolenie koleżanki Sara. Moze nie była mistrzem w gotowaniu ale jej potrawy dało się zjeść.
- No już spokojnie dawaj je tu bo jestem strasznie głodna. - odpowiedziała w znacznie lepszym humorze Weronika.
Po chwili obie dziewczyny siedziały przy stole jedząc przekładane serem naleśniki w polewie czekoladowej. Ale w połowie jedzenia 4 naleśnika Weronice zrobiło się niedobrze i wybiegła do toalety. Sara nawet w sporej odległości od ubikacji słyszała co dzieje się u ubikacji.
- Pomóc ci. - spytała stojąc przed lekko uchylonymi drzwiami toalety.
- Juź mi lepiej, fajnie że pytasz jak się czuje. - odpowiedziała sarkastycznie Rona siedząca na zimnych kafelkach ubikacji.
- Wymiotowałaś? Al.... - nie skończyła swojej wypowiedz, gdyż przerwała ją Rona
- Nie, tańczyłam rock'n'drolla ale się zmęczyłam i dlatego siedzę.
- Hahaha bardzo zabawne a tak na poważnie, moje jedzenie jest aż tak nie dobre? Jak nie pasują ci naleśniki to mogę od jutra robić jajecznicę na śniadanie.
- Wątpie, ej... chwila który dzisiaj mamy?
- 21 października a co? Ej bo ty chyba nie myślisz, że..... - nie skończyła bo zobaczyła łzy w oczach przyjaciółki. - Chwilka, moment tu za rogiem jest apteka kupie test i sprawdzimy. Chwilę potem brunetka stała nad czerwonowłosą:
- Masz i siusiaj. - powiedziała podając małe pudełko koleżance. Parę minut potem Rona wyszła z łazienki.
- Ile trzeba czekać? - spytała jasna blondynka.
- 5 minut.
- Więc czas start. - odpowiedziała włączając alarm w telefonie na 5 minut.
- I jak? - spytała brunetka zaraz po tym jak jej telefon zaczął dzwonić.
- Sara... - wbiegła cała zapłakana z łazienki Rona wpadając od razu w ramiona koleżanki - Ja....
Tymczasem u piątki przyjaciół trochę się zmieniło. Ola i Dominik się pogodzili i wyjaśnili sobie wszystko ale nie zostali parą tylko utrzymują kontakty czystko przyjacielskie. Natomiast u Filipa i Karoliny rozpalił się płomień miłości. U Marcina nie było niestety tak kolorowo jak u reszty bo nie wybudził się nadal ze śpiączki po wypadku samochodowym. Ale wracając do naszych gołąbków to jechali samochodem i rozmawiali:
- Dzisiaj cały dzień spędzimy na zakupach. Ledwo wróciliśmy z pierwszych zakupów, a teraz jedziemy na następne - narzekał Filip
- Ale te to tylko takie małe. Poza tym ty lubisz kupować żywność. Potem jeszcze podjedziemy pod wypożyczalnie filmów, muszę jakąś komedię romantyczną wypożyczyć - przedstawiła mu plan na popołudnie Karolina
- Komedię romantyczną? Nie możecie jakiegoś horroru? Albo kreskówki? Wiesz, kreskówki są pouczające i takie wzruszające. Ostatnio Miki wyznał miłość tej drugiej Myszce, hmm… jak ona miała? -blondyn chwilę się zastanowił. -Nie, nie przypomnę sobie. Ale wracając do tematu, to aż się popłakałem. To było takie wzruszające i romantyczne -chłopak pociągnął nosem. -Zaraz znowu się rozkleję.
- Uważaj na drogę -powiedziała dziewczyna wycierając łzy.
- Też uważasz, że to było takie cudowne? Wzruszyłaś się… Widzisz, jesteśmy do siebie podobni. Ale gdybyś ty to widziała…
- Nie płaczę ze wzruszenia, ale ze śmiechu.
- Jak możesz… Jesteś nieczuła. Nie obchodzi cię szczęście tych dwoje, zakochanych w sobie bez pamięci i tak romantycznych, ślicznych, myszek. Zawiodłem się na tobie, Karolino… -powiedział poważnym i pełnym żalu tonem, na co czarnulka wybuchnęła jeszcze większym śmiechem.
- Filip... wariacie -mówiła, śmiejąc się -przestań, bo umrę tu ze śmiechu.
- Nie widzę w tym nic zabawnego, moja droga.
Mai nic nie odpowiedziała na ostatnie słowa chłopaka, tylko zakryła twarz dłońmi i cicho chichotała.
I jest jak pisałam dodaję w niedziele. Mam nadzieję źe jako tako wyszedł bo mi jakoś się nie podoba no ale jak obiecałam tak dodaję. Miłej nocy :*
niedziela, 22 lutego 2015
piątek, 20 lutego 2015
10.Chłopak?!
- Jak się czujesz kochanie? Boli cię coś? To coś poważnego?- od samego progu z tysiącem pytań na minutę wpadła do sali Monika. Na sobie miała skąpą spódniczkę do połowy ud i przymała kurteczkę. Prawa rękę miała owiniętą bandażem a nad prawym okiem można było dostrzec mały opatrunek.
- Co ty tu robisz do jasnej cholery? Skąd się tu wzięłaś?
- Ooo kogo moje piękne oczy widzą we własnej osobie Ronita, a co ty tu robisz? - z udawanym zdziwieniem od powiedziała Ronie Monika
- Ja spytałam się jako pierwsza, więc..?
- Uparta jak kiedyś no ale już, tak więc przyszłam tu do swojego chłopaka zobaczyć czy nic mu się nie stało a ty?
- Chłopaka?!
- No tak Marcinek jest moim chłopakiem to nie wiedziałaś, ojjjj jesteś do tyłu z wiadomościami moja droga. My już myślimy o ślubie, psie, dużym domie na przedmieściach a później to może i dzieci? - spytała samą siebie Monika.
- Aha czyli jesteście razem, a od kiedy jeśli można wiedzieć? - spytała z ponurą miną Weronika
- Długoooo - skłamała wysoka brunetka
- ,,Czyli jak my poszliśmy razem do łóżka to oni byli parą, jaką ja byłam idiotką, że dałam się tak omamić'' - skarciła siebie w myślach Rona i czym prędzej wybiegła z sali kierując się do swojego hotelowego pokoju by jak najszybciej spakować walizkę. Chciała wyjechać i zapomnieć o wszystkim. Czy jej się uda? Może spotka kogoś kto wywróci jej życie o 180'?
W tym samym czasie gdy Weronika jechała cała zapłakana taksówką do hotelu w szpitalu dumna z siebie Monika siedziała u boku ukochanego, a reszta ekipy siedział w szpitalnym bufecie rozmawiając o tym co miało miejsce kilka minut temu w sali Marcina:
- To nie do pomyślenia on nie byłby do tego zdolny znam go od dziecka i powiem wam prawdę, on pierwszy raz się zakochał i to niemożliwe żeby był chłopakiem tej tej jak jej tam.... - zamyślił się na chwilę Dominik - Moniki czy jak jej tam.
- Choć jestem na ciebie wścieła ale przyznaje ci racje. Kiedyś Marcin mi się zwierzał ze swoich uczuć i powiem wam że to były szczere słowa a gdyby je spisać to mogłoby być z tego niezłe romansidło. - zaśmiała się przez chwilę Ola.
- Ale co z Roną? - spytała Karolina siedząca na kolanach Filipa.
- Wiewióra musi trochę ochłonąć i wszystko przemyśleć, poukładać. Dajmy jej trochę czasu. - odpowiedział czarnulce blondyn.
Gdy czwórka przyjaciół siedziała przy stoliku dyskutując o różnych sprawach Weronika pakując swoją walizkę wspominała wszystkie wspomnienia z Marcinem zaczynając od zwykłego potrącenia się na korytarzu przez ich wspólne noce a kończąc na słowach Moniki. Jak mogła być kiedyś tak głupia by się z nią przyjaźnić? Sama tego nie mogła pojąć. Gdy spakowała ostatni swoją bluzkę do walizki napisała 3 listy i udała się do taksówki. Po 20 minutach dotarła na lotnisko, kupiła bilet i czekała na samolot który miał ją przetransportować do nowego, lepszego świata. Ale czy tak będzie? Czy pojawi się ktoś a może coś co zmieni jej decyzję i jednak wróci? A może już nigdy nie zawita na stare śmieci? Czas pokaże.......
Długo pisałam ale jakoś nie miałam weny kolejny będzie w sobote albo później. Sama nie wiem i jeszcze raz przepraszam źe tak późno :(
- Co ty tu robisz do jasnej cholery? Skąd się tu wzięłaś?
- Ooo kogo moje piękne oczy widzą we własnej osobie Ronita, a co ty tu robisz? - z udawanym zdziwieniem od powiedziała Ronie Monika
- Ja spytałam się jako pierwsza, więc..?
- Uparta jak kiedyś no ale już, tak więc przyszłam tu do swojego chłopaka zobaczyć czy nic mu się nie stało a ty?
- Chłopaka?!
- No tak Marcinek jest moim chłopakiem to nie wiedziałaś, ojjjj jesteś do tyłu z wiadomościami moja droga. My już myślimy o ślubie, psie, dużym domie na przedmieściach a później to może i dzieci? - spytała samą siebie Monika.
- Aha czyli jesteście razem, a od kiedy jeśli można wiedzieć? - spytała z ponurą miną Weronika
- Długoooo - skłamała wysoka brunetka
- ,,Czyli jak my poszliśmy razem do łóżka to oni byli parą, jaką ja byłam idiotką, że dałam się tak omamić'' - skarciła siebie w myślach Rona i czym prędzej wybiegła z sali kierując się do swojego hotelowego pokoju by jak najszybciej spakować walizkę. Chciała wyjechać i zapomnieć o wszystkim. Czy jej się uda? Może spotka kogoś kto wywróci jej życie o 180'?
W tym samym czasie gdy Weronika jechała cała zapłakana taksówką do hotelu w szpitalu dumna z siebie Monika siedziała u boku ukochanego, a reszta ekipy siedział w szpitalnym bufecie rozmawiając o tym co miało miejsce kilka minut temu w sali Marcina:
- To nie do pomyślenia on nie byłby do tego zdolny znam go od dziecka i powiem wam prawdę, on pierwszy raz się zakochał i to niemożliwe żeby był chłopakiem tej tej jak jej tam.... - zamyślił się na chwilę Dominik - Moniki czy jak jej tam.
- Choć jestem na ciebie wścieła ale przyznaje ci racje. Kiedyś Marcin mi się zwierzał ze swoich uczuć i powiem wam że to były szczere słowa a gdyby je spisać to mogłoby być z tego niezłe romansidło. - zaśmiała się przez chwilę Ola.
- Ale co z Roną? - spytała Karolina siedząca na kolanach Filipa.
- Wiewióra musi trochę ochłonąć i wszystko przemyśleć, poukładać. Dajmy jej trochę czasu. - odpowiedział czarnulce blondyn.
Gdy czwórka przyjaciół siedziała przy stoliku dyskutując o różnych sprawach Weronika pakując swoją walizkę wspominała wszystkie wspomnienia z Marcinem zaczynając od zwykłego potrącenia się na korytarzu przez ich wspólne noce a kończąc na słowach Moniki. Jak mogła być kiedyś tak głupia by się z nią przyjaźnić? Sama tego nie mogła pojąć. Gdy spakowała ostatni swoją bluzkę do walizki napisała 3 listy i udała się do taksówki. Po 20 minutach dotarła na lotnisko, kupiła bilet i czekała na samolot który miał ją przetransportować do nowego, lepszego świata. Ale czy tak będzie? Czy pojawi się ktoś a może coś co zmieni jej decyzję i jednak wróci? A może już nigdy nie zawita na stare śmieci? Czas pokaże.......
Długo pisałam ale jakoś nie miałam weny kolejny będzie w sobote albo później. Sama nie wiem i jeszcze raz przepraszam źe tak późno :(
środa, 4 lutego 2015
9.Jak to się stało?
Kilka dni po wspólnej nocy Rony i Marcina:
- Jak mogłeś?! Leć do tej blond szmaty jak ona ci bardziej odpowiada!! -od samego rana po całym pokoju krzyczała dziwewczyna.
- Ale to nie było tak na co to wyglądało - usprawiedliwiał się z kazdym razem brunet
- Wiem co widziałam nie jestm głupia!!!! Mam cię dość po urodzinach Weroniki było nam wspaniale na plazy a ty to po prostu spieprzyłeś! Jak mogłeś draniu zaufałam ci, oddałam ci się a ty mnie tak potraktowałeś?! Jak mogłeś ??!!!- krzyczała biegając po całym pokoju i wymachując rękami we wszystkie strony.
- Ale jaa jej w ogóle nie znam. - przerwała wypowiedź blondynki Dominik - Powiedziała ze jest je nie dobrze to zaprowadziłem ją do ubijkacji i ona tam wtedy się rzuciła na mnie, rozdarła mi koszule i zaczęła ściągać spodnie gdy ty wyszłaś z kabiny. Ja nie wiedziałem co się dzieje. Ta dziewczyna chciała mnie zgwałcić.
- Mała blodynka chciała...- nie dokończyła słysząc dzwonek swojego telefonu- ,,Jak to? Gdzie? Ok juz jedziemy'' . -gdy skoczyła łzy w jej oczach zaczynały spływać po jej rumianych policzkach .
- Co się stało? - spytał brunet
- Marcin jest w stanie krytycznym w szpitalu. On umiera, mój kuzyn umiera!! - krzyczała dławiąc się łzami. Jej słowa wywołały szok u Dominika. Jak to jego najlepszy przyjaciel, brat umiera. Miałby go juz więcej nie zobaczyć? Nie usłyszeć jego odzywek? Jak wyglądałoby jego zycie bez powiernika którym był co ja mówie jest Marcin. On nie moze zginąć! - Te i inne pytania przeplatały się przez głowe Dominika. Ich pierwsze spotkanie, wygłupy, podglądanie dziewczyn w szatni, wysadzanie w powietrze róznych rzeczy no i to ostatnie- ich kłótnia o to jak potraktował Olę. załował słów których wtedy uźył, chciałby cofnąć czas ale nie moźna. Jedyne czego teraz chciał to zobaczyć swojego przyjaciela. I podąźył za tą myślą łapiąc zapłakaną Olę i biegnąc z nią w kierunku samochodu. Jechał ja pirat drogowy nie zwarzał na zadne znaki czy drogowskazy teraz liczyło się dla niego tylko jedno - jego przyjaciel. Blondynka siedząca obok ledwie wytrzymywała. Nie dość ze jej kuzyn lezy w cięźkim stanie w szpitalu to na dodatek bała się o swoje zycie. Pierwszy raz w zyciu widziała Dominika w takim stanie. Po kilku minutach samochód stał zaparkowany na szpitalnym parkingu a ,,para'' biegła w kierunku rejestracji. Starsza kobieta w okolicach 40-stki ubrana w biały słuzbowy fartuch lekko zachrypniętym głosem pokierowała młodych do sali nr7. Na krzesłach przed salą nie było nikogo:
- Pewnie są w środku, chodź. - szepnął do Oli brunet.
Po chwili oboje stali w środku sali. Oprócz nich byli tam jeszcze Karolina, Filip, Rona i oczywiście Marcin. Chłopak leźał w łózku podłączony do wielu kabelków i wielkiej pikającej maszyny. Obok niego na krześle cała zapłakana siedziała Rona a obok okna stała brunetka wtulająca się w tors Filipa mocząc mu śnieźnobiałą koszulkę swoimi łzami zmieszanymi z tuszem do rzęs.
- Jak to się stało? - spytała cicho blondynka opierając się o ścianę?
- Bo on... - zaczęła tłumaczyć Rona...
Przepraszam z góry za błędy ale klawiatura mi szwankuje. Rozdział pisany dla Moniki Nieważne (mam nadzieję ze jednak napiszesz szybciej). zdj włosów dodam przy następnym rozdziale bo kamerka mi się zepsuła. Kolejny moze juź nie długo i tu jest do was pytanie: Marcin ma zyć czy nie? Odpowiedzi proszę zostawiać w komentarzach :) Miłej nocy.
- Jak mogłeś?! Leć do tej blond szmaty jak ona ci bardziej odpowiada!! -od samego rana po całym pokoju krzyczała dziwewczyna.
- Ale to nie było tak na co to wyglądało - usprawiedliwiał się z kazdym razem brunet
- Wiem co widziałam nie jestm głupia!!!! Mam cię dość po urodzinach Weroniki było nam wspaniale na plazy a ty to po prostu spieprzyłeś! Jak mogłeś draniu zaufałam ci, oddałam ci się a ty mnie tak potraktowałeś?! Jak mogłeś ??!!!- krzyczała biegając po całym pokoju i wymachując rękami we wszystkie strony.
- Ale jaa jej w ogóle nie znam. - przerwała wypowiedź blondynki Dominik - Powiedziała ze jest je nie dobrze to zaprowadziłem ją do ubijkacji i ona tam wtedy się rzuciła na mnie, rozdarła mi koszule i zaczęła ściągać spodnie gdy ty wyszłaś z kabiny. Ja nie wiedziałem co się dzieje. Ta dziewczyna chciała mnie zgwałcić.
- Mała blodynka chciała...- nie dokończyła słysząc dzwonek swojego telefonu- ,,Jak to? Gdzie? Ok juz jedziemy'' . -gdy skoczyła łzy w jej oczach zaczynały spływać po jej rumianych policzkach .
- Co się stało? - spytał brunet
- Marcin jest w stanie krytycznym w szpitalu. On umiera, mój kuzyn umiera!! - krzyczała dławiąc się łzami. Jej słowa wywołały szok u Dominika. Jak to jego najlepszy przyjaciel, brat umiera. Miałby go juz więcej nie zobaczyć? Nie usłyszeć jego odzywek? Jak wyglądałoby jego zycie bez powiernika którym był co ja mówie jest Marcin. On nie moze zginąć! - Te i inne pytania przeplatały się przez głowe Dominika. Ich pierwsze spotkanie, wygłupy, podglądanie dziewczyn w szatni, wysadzanie w powietrze róznych rzeczy no i to ostatnie- ich kłótnia o to jak potraktował Olę. załował słów których wtedy uźył, chciałby cofnąć czas ale nie moźna. Jedyne czego teraz chciał to zobaczyć swojego przyjaciela. I podąźył za tą myślą łapiąc zapłakaną Olę i biegnąc z nią w kierunku samochodu. Jechał ja pirat drogowy nie zwarzał na zadne znaki czy drogowskazy teraz liczyło się dla niego tylko jedno - jego przyjaciel. Blondynka siedząca obok ledwie wytrzymywała. Nie dość ze jej kuzyn lezy w cięźkim stanie w szpitalu to na dodatek bała się o swoje zycie. Pierwszy raz w zyciu widziała Dominika w takim stanie. Po kilku minutach samochód stał zaparkowany na szpitalnym parkingu a ,,para'' biegła w kierunku rejestracji. Starsza kobieta w okolicach 40-stki ubrana w biały słuzbowy fartuch lekko zachrypniętym głosem pokierowała młodych do sali nr7. Na krzesłach przed salą nie było nikogo:
- Pewnie są w środku, chodź. - szepnął do Oli brunet.
Po chwili oboje stali w środku sali. Oprócz nich byli tam jeszcze Karolina, Filip, Rona i oczywiście Marcin. Chłopak leźał w łózku podłączony do wielu kabelków i wielkiej pikającej maszyny. Obok niego na krześle cała zapłakana siedziała Rona a obok okna stała brunetka wtulająca się w tors Filipa mocząc mu śnieźnobiałą koszulkę swoimi łzami zmieszanymi z tuszem do rzęs.
- Jak to się stało? - spytała cicho blondynka opierając się o ścianę?
- Bo on... - zaczęła tłumaczyć Rona...
Przepraszam z góry za błędy ale klawiatura mi szwankuje. Rozdział pisany dla Moniki Nieważne (mam nadzieję ze jednak napiszesz szybciej). zdj włosów dodam przy następnym rozdziale bo kamerka mi się zepsuła. Kolejny moze juź nie długo i tu jest do was pytanie: Marcin ma zyć czy nie? Odpowiedzi proszę zostawiać w komentarzach :) Miłej nocy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)