- Jak się czujesz kochanie? Boli cię coś? To coś poważnego?- od samego progu z tysiącem pytań na minutę wpadła do sali Monika. Na sobie miała skąpą spódniczkę do połowy ud i przymała kurteczkę. Prawa rękę miała owiniętą bandażem a nad prawym okiem można było dostrzec mały opatrunek.
- Co ty tu robisz do jasnej cholery? Skąd się tu wzięłaś?
- Ooo kogo moje piękne oczy widzą we własnej osobie Ronita, a co ty tu robisz? - z udawanym zdziwieniem od powiedziała Ronie Monika
- Ja spytałam się jako pierwsza, więc..?
- Uparta jak kiedyś no ale już, tak więc przyszłam tu do swojego chłopaka zobaczyć czy nic mu się nie stało a ty?
- Chłopaka?!
- No tak Marcinek jest moim chłopakiem to nie wiedziałaś, ojjjj jesteś do tyłu z wiadomościami moja droga. My już myślimy o ślubie, psie, dużym domie na przedmieściach a później to może i dzieci? - spytała samą siebie Monika.
- Aha czyli jesteście razem, a od kiedy jeśli można wiedzieć? - spytała z ponurą miną Weronika
- Długoooo - skłamała wysoka brunetka
- ,,Czyli jak my poszliśmy razem do łóżka to oni byli parą, jaką ja byłam idiotką, że dałam się tak omamić'' - skarciła siebie w myślach Rona i czym prędzej wybiegła z sali kierując się do swojego hotelowego pokoju by jak najszybciej spakować walizkę. Chciała wyjechać i zapomnieć o wszystkim. Czy jej się uda? Może spotka kogoś kto wywróci jej życie o 180'?
W tym samym czasie gdy Weronika jechała cała zapłakana taksówką do hotelu w szpitalu dumna z siebie Monika siedziała u boku ukochanego, a reszta ekipy siedział w szpitalnym bufecie rozmawiając o tym co miało miejsce kilka minut temu w sali Marcina:
- To nie do pomyślenia on nie byłby do tego zdolny znam go od dziecka i powiem wam prawdę, on pierwszy raz się zakochał i to niemożliwe żeby był chłopakiem tej tej jak jej tam.... - zamyślił się na chwilę Dominik - Moniki czy jak jej tam.
- Choć jestem na ciebie wścieła ale przyznaje ci racje. Kiedyś Marcin mi się zwierzał ze swoich uczuć i powiem wam że to były szczere słowa a gdyby je spisać to mogłoby być z tego niezłe romansidło. - zaśmiała się przez chwilę Ola.
- Ale co z Roną? - spytała Karolina siedząca na kolanach Filipa.
- Wiewióra musi trochę ochłonąć i wszystko przemyśleć, poukładać. Dajmy jej trochę czasu. - odpowiedział czarnulce blondyn.
Gdy czwórka przyjaciół siedziała przy stoliku dyskutując o różnych sprawach Weronika pakując swoją walizkę wspominała wszystkie wspomnienia z Marcinem zaczynając od zwykłego potrącenia się na korytarzu przez ich wspólne noce a kończąc na słowach Moniki. Jak mogła być kiedyś tak głupia by się z nią przyjaźnić? Sama tego nie mogła pojąć. Gdy spakowała ostatni swoją bluzkę do walizki napisała 3 listy i udała się do taksówki. Po 20 minutach dotarła na lotnisko, kupiła bilet i czekała na samolot który miał ją przetransportować do nowego, lepszego świata. Ale czy tak będzie? Czy pojawi się ktoś a może coś co zmieni jej decyzję i jednak wróci? A może już nigdy nie zawita na stare śmieci? Czas pokaże.......
Długo pisałam ale jakoś nie miałam weny kolejny będzie w sobote albo później. Sama nie wiem i jeszcze raz przepraszam źe tak późno :(
Jej, jaki krótki rozdział :/ Biedna Rona :'( Wyczuwam tu podłe kłamstwo i mam nadzieję, że mój instynkt nie zawodzi xD No kurde ona nie powinna tak wierzyć jej na słowo i od razu wyjeżdżać!! A może by tak poczekała, aż Marcin się obudzi i z nim pogadała?! No nie powinna wyjeżdżać!! Niech on się przestanie wygłupiać, chorować i za nią leci, zanim ją straci! No więc czekam na kolejny z nadzieją, że będzie jednak szybciej :D Nie no ale Wy jesteście?... Za rzadko dodajecie, wszystkie po kolei mnie tak krzywdzicie :( Jeszcze chwila, a zacznę też rozważać dodawanie raz w tygodniu ;P
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny czekam na więcej pozdrowienia przesyła Gałka
OdpowiedzUsuń